Pielucha jest jednym z tematów biorących dział w wyścigu rodziców. To czy dziecko nosi pieluszkę czy już nie stanowi o jakości wychowania (według oczywiście niektórych rodziców). Każdy z nas na pewno nie raz spotkał się z pytaniem “a czy już robimy na nocnik?” Pytanie niesamowicie częste na placu zabaw, po wcześniejszym wzrokowym zmierzeniu grubości spodni. Czy ja się kogoś pytam jak często w ciągu dnia robi 1 czy 2? No nie, bo nie wypada. Bo to temat bardzo prywatny. Dlaczego więc nie mamy zahamowań by pytać o tę strefę u dzieci?
Kolejne trofeum dla rodziców.
Nauczyliśmy nasze dziecko korzystać z nocnika. Według starej szkoły, dziecko należy przyzwyczajać do nocnika nawet jak samodzielnie nie siedzi. 6 mc to idealny czas na początki nocnikowania, wtedy łatwiej załapie co i jak. Szkoła druga, to 1.5 roku. Podobno wtedy dziecko dopiero nabywa umiejętność panowania nad tą sferą. Ostatnio spotkałam się jednak z poglądem, że najlepszy czas nastaje dopiero po drugich urodzinach, bo dopiero wtedy dziecko ma pełną kontrolę. Wcześniejsze próby to męczenie osobnika, który nie potrafi jeszcze tego robić.
I moi Państwo, jaka jest prawidłowa odpowiedź?
No ja nie wiem 🙂
Znam dzieci, które mając półtora roku były już całkowicie odpieluchowane. Oznacza to, że potrafiły panować nad trzymaniem moczu. Czy to dobrze czy niedobrze nie mnie to oceniać. Bo to kompletnie nie moja sprawa. Ja uważam, że należy obserwować dziecko. To jest klucz do wszystkiego. Dzieci są różne, i choć działanie organizmu generalnie powinno się nie różnić, to przy poszczególnych osobnikach to natura bywa jednak przewrotna.
Często my rodzice, uginamy się pod ogólnie panującymi zasadami wśród rodziców. Dajemy się podejść pytaniami, porównaniami innych rodziców. Rodziców, którzy wprowadzają niepotrzebną rywalizację w tematach, w których nie jest ona kompletnie potrzebna. Nie jest, bo przecież macierzyństwo to niesamowicie trudna sprawa i bez tego! Jak to ostatnio powiedziała mi moja przyjaciółka, każdy kiedyś nauczy się robić na nocnik. A to kompletnie nie świadczy o niczym kiedy to nastąpi!
Zamiast skupiać się na rzeczach istotnych dla rozwoju naszych dzieci.
Takich jak zapewnienie im optymalnej ilości bodźców (mowa tu o grających zabawkach, telefonach, komputerach, tv), dbanie o jego rozwój emocjonalny, bycie przy dziecku, pokazywanie mu świata i pozwalanie zrozumieć go. To my zawracamy sobie głowę rzeczami, które nasze dziecko i tak opanuje. Wcześniej czy później.
Wiadomo, że im szybciej tym lepiej, chociażby ze względu na naszą planetę (pieluchy to nie jest jej ulubiony śmieć) i na naszą wygodę czy też fundusze w naszym portfelu. Jednak myślę, że wszystko powinniśmy brać na spokojnie.
My robiliśmy trzy próby. Bez ciśnienia. Bez niepotrzebnych nerwów i przede wszystkim bez zawstydzania Jasia. Dwie pierwsze próby zostały zakończone po kilku dniach. Widziałam, że to nie jest jeszcze ten czas ani dla mnie ani dla niego. Za trzecim razem po prostu się to stało. Tak rach ciach. Jasio zrozumiał, przyswoił i zaakceptował. Zobaczył, że życie bez pieluszki jest fajne. Nie wiem czy udało by nam się to za pierwszym razem, jeśli bym się nie poddała. Mam wrażenie że nie byłby na to gotowy. I kompletnie nie patrzyłąm na to kiedy zaleca się to robić. Obserwowałam Jasia. A gdy ktoś pytał czy jeszcze z pieluchą to zmieniałam temat.
Nie dajmy się zwariować drodzy rodzice. Życie jest i tak ciężkie 😉 Z pieluchą czy bez 😉 http://kamciamamcia.pl/jasiu-gdzie-jest-kwiatek-w-dupie-czyli-rozmowki-z-dwulatkiem-poradnik/ tu możecie poczytać coś więcej o problemach wychowawczych.