Często słyszę od lekarzy, że jestem wyjątkową pacjentką z RZS. Zawsze uśmiech na twarzy i żart w pogotowiu. Nie widać po mnie, że choruję na ten szajs. No bo po co ma być widać? Nikomu ani niczemu nie służy jołczenie i użalanie się. Są oczywiście dni, kiedy tego uśmiechu brak – kiedy boli. To jednak sporadyczne przypaki i uzasadnione. Wielu z Was, moi kochani czytelnicy, również daje mi feedback, jako że dzięki mnie się nie poddajecie. Pytacie również, jak ja to robię, że mam ten uśmiech przyklejony do twarzy. Myślałam nad tym i zebrałam to dla Was w jedną kupkę 😉
1.Pozytywne myślenie
Kiedyś już o tym pisałam. Nie służy nam zamartwianie się i ubolewanie nad swoim losem. Ja wiem, że taka ludzka natura, ja wiem, że padają pytania czemu ja!!! Jednak, spójrzcie na to z innej strony. My wiemy co nam jest, wiemy czego możemy się spodziewać i nie oszukujmy się – choroba jest trudna, ale są dużo gorsze. Nawet osoba zdrowa może wpaść pod autobus i przypłacić to życiem lub sprawnością. Wiem, dziwny przykład ale życiowy! Ruletka, jeden pijany kierowca. Skupiajmy myśli na tym co możemy robić a nie na tym co nas ogranicza.
2. Nie analizuj i nie myśl za dużo!
No Kamila, teraz to dałaś! Wspaniała rada powiecie i być może zamkniecie stronę. Prawda jest taka, że im dłużej drążymy jakiś temat, tym bardziej robi on się zawiły. Im dłużej będziemy zastanawiać się nad naszą sytuacją zdrowotną, tym gorsza ona będzie nam się wydawać. RZS jest jak do tej pory nieuleczalne, więc wszelkie analizy choroby jako takiej będą prowadziły do negatywnego samopoczucia, co z automatu psuje nam punkt 1. Drążmy temat, lecz np. pod względem nowoczesnych metod leczenia, rehabilitacji itp. To będzie nam dawało nadzieję i napędzało do działania.
3. Ciesz się chwilą!
Przez zamartwianie swojego ducha psujemy nasze ciało, nasze myśli i nasze całe życie. Zamiast korzystać z każdej chwili, realizować swoje pasje, pomysły, marzenia to my zamykamy się w czarnej pustce i dajemy się rozrastać stagnacji. Każda chwila jest cenna, niepowtarzalna i przemijająca. Wykorzystujmy te momenty na maksa! Tak aby na starość, kiedy być może naprawdę będziemy na wózku, było co wspominać. RZS to nie jest żadna przeszkoda w życiu, przeszkodą są nasze ograniczenia w głowie.
4. Nie narzekaj!
Im częściej narzekamy tym lepiej nam to wychodzi. Nasz mózg się do tego przyzwyczaja i automatycznie widzimy świat w czarnych barwach. Pisałam o tym tutaj http://kamciamamcia.pl/2018/10/18/najmocniejszy-narodowy-sport-to/http://kamciamamcia.pl/2018/10/18/najmocniejszy-narodowy-sport-to/
5. Rób to co kochasz.
Nie ma znaczenia czy jest to wspinaczka górska czy robienie na szydełku osłonek na doniczki. Rób to co sprawia Ci przyjemność! Znajdź na to czas i działaj. Nie zniechęcaj się chorobą, musisz z nią żyć. Życie nadal jest Twoje i to Ty masz nad nim kontrole.Często zapominamy jak niewielkie przyjemności mogą wpłynąć na nasz dzień, tydzień. Zapominamy się nimi cieszyć.
6. Ustaw sobie cel/cele.
To pomaga. Niby błahostka, niby w pracy bardziej potrzebne. A jednak. Cele, które przed sobą stawiamy, dają nam niesamowitego kopa do działania. Cele sprawiają, że do czegoś dążymy. Uruchamiamy wszystkie nasze siły, zmysły i potęgę umysłu aby cel osiągnąć. Zapisz sobie gdzieś cel na tydzień, na miesiąc, na rok. Jak chcesz, ile chcesz, gdzie chcesz! Przypominaj sobie o nim. Postaraj się aby tusz z długopisu, przemienił się w realną rzecz/przygodę/miejsce. To zależy tylko od Ciebie. Mój cel to …… Nie powiem Wam bo się nie spełni 😉 Mam ich kilka na różne okresy. Dzięki nim, codziennie mam chęć do działania.
7. Pozwól sobie na chwilę leniuchowania.
Dla mnie jest to nagroda za dobrze wykonywaną pracę. Jestem cały czas nakręcona i “na chodzie”. Być może boję się, że jak sobie odpuszczę i usiądę, to dopadnie mnie leń i już nie wrócę na szybkie obroty. Wtedy te wszystkie punkty będą powoli zanikać, aż przyrosnę do kanapy 🙁 Dzięki takiemu podejściu chwile spokoju i oddechu są tym bardziej cenne. Czerpię z nich energię.
8. Aktywnie spędzaj czas.
Czy to fizycznie czy umysłowo. Czy to z przyjaciółmi, z rodziną czy samotnie. Po prostu rób coś! Nie pozwól aby to rzs za Ciebie decydował. Staraj się dobierać aktywność do swoich możliwości.
9. Zamień TV na książkę lub aktywność fizyczną.
Stałam się przeciwnikiem tv 🙂 To dzięki mojemu synkowi. Jeszcze dwa lata temu potrafiłam przez 10 h oglądać maraton seriali!!! Włos mi się jeży teraz na głowie. Tyle rzeczy można w tym czasie zrobić, poszerzyć swoją wiedzę, iść na spacer, na siłownię, na jakiś kurs, spotkać się z przyjaciółmi, spełniać swoje pasje, marzenia i mogę tak wymieniać i wymieniać. Zmarnowałam tyle godzin mojego życia. Dopiero teraz to widzę.
10. Nawiązuj nowe znajomości.
Chorych na RZS jest wielu. Są w różnym wieku, mają rożne dolegliwości, różne charaktery. Są grupy na fejsie, są grupy wsparcia. Jest wiele miejsc, gdzie takie osoby możemy poznać. Daje to bardzo wiele, to są wszystko niepowtarzalne historie, doświadczenia i mądrość płynąca z tego. My też możemy być dla kogoś wsparciem bądź nasza historia może go podtrzymać na duchu i dać siłę. Nie zamykajmy się w czterech ścianach.
Miało być krótko, ale literki same spływały mi po palcach na ekran. Głęboko wierzę w te moje metody. Przez 13 lat tak postępuję i mogę się cieszyć dobrym nastrojem, nastawieniem do życia. To pomaga kroczyć przez życie w różowych okularach.
Dajcie znać jakie są Wasze metody na uśmiech każdego dnia!