To jest fenomen macierzyństwa! Toaleta. Żadne inne pomieszczenie w domu nie cieszy się tak ogromnym powodzeniem! Znaczy tylko jeśli jest w nim matka. Bo bez matki na tronie, pomieszczenie to traci cały czar, magię i urok dla osobników poniżej 18 roku życia. Kibelkowe macierzyństwo.
Czy nie stało się tak również u Was? Czy nie wspominacie z łezką w oku tych samotnych chwil? Chwil podczas których nadrabiało się zaległości na smartfonie? Lub gdy tego smartfona się zapomniało to cudowną lekturą były etykiety środków chemicznych? Damn! To były czasy. Człowiek mógł nad sensem istnienia usiąść i się zastanawiać.
Wc jako samotnia każdej kobiety.
Powiem Wam, że nawet już taki mały nierozumny do końca człowieczek już wie! On już wie, że matka chce zniknąć w tym pomieszczeniu, magicznym pomieszczeniu. I już wtedy zaczyna się płacz! Prawda? Kto tak miał? Bo dziecko właśnie staje się głodne w momencie gdy mamina stopa przekracza próg toalety! Nie raz i nie dwa trzymamy mocz, którego poziom oscyluje mniej więcej na wysokości oczu i biegniemy do tego biedneo dzieciątka. Co by tylko przestało płakać.
I to są smutne chwile.
To jest słabe. Bo nie powinno się takiej radości odbierać! To jest wręcz niehumanitarne! Posiadówka na kibelku powinna się należeć każdemu, bez względu na wiek, płeć czy ilość dzieci posiadanych! Bo mnie to osobiście pachnie dyskryminacją. Bo czyż tata też nie może sam w WC posiedzieć? On może! (ale tak mi teraz do głowy przyszło, że może to zapach jednak mu na to pozwala).
A jeśli rodzina więcej sztuk liczy albo nie daj Ci Bobrze psa!
Ło Panie. Robi się w tym kibelku niezły tłok. I są tam poruszane sprawy wszelakiej maści i wagi. Wszyscy członkowie rodziny mają coś ważnego do przekazania, poruszenia. Jakie lekcje Pani zadała, co powiedziała Marysia z 2b, mąż musi opowiedzieć śmieszną sytuację z roboty. Czyż nie? A my biedne, z tymi majtami na kostkach słuchamy i wewnętrznie płaczemy. Cieszymy się a jednak w środku rozpaczamy. Bo to kiedyś były tak spokojne chwile, tak proste, tak ciche. Kibelkowe macierzyństwo.
Coś za coś. Macierzyństwo oznacza koniec kibelka jaki znałyśmy. Kwestia tylko kiedy się do tego przyzwyczaimy.
a proponuję Wam jeszcze przeczytać to http://kamciamamcia.pl/2019/05/13/mamoza-sroza-daj-mi-zrobic-chociaz-siku/