Jestem mamą już prawie dwa lata (o Jeżu kiedy to zleciało) i nadal nie umiem w to macierzyństwo. Spotykam się jednak na każdym kroku (no dobra, prawie na każdym) z takimi tekścikami, nieśmiertelnymi sloganami wypowiadanymi tylko po to żeby sobie pogadać. Bo przecież nie podejrzewam, że jakaś mateczka mogłaby świadomie nas zrażać, straszyć czy coś kurła jeszcze gorszego. Prawda?
Historia ma początek kiedy jeszcze byłam brzuchatką (swoją drogą to brzmi jak jakiś nowy gatunek). Najpierw nieśmiało, gdzieś za plecami słyszałam te słowa jakby z oddali. Nie brałam tego pod uwagę bo przecież byłam tak szalona i tak szczęśliwa, że nic i nikt nie potrafił tego zepsuć. Gdy jednak słyszysz coś wystarczająco często i wiele razy, to zaczynasz w to wierzyć! No taka sytuacja. To ja, hipochondrus pospolitus te słowa wyłapywałam, katalogowałam aby po porodzie zrobić bum! Wszystko sobie przypomnieć dnia jednego o godzinie jednakowej. Trochę nerwów, łez i dramy było. Niepotrzebnie. Bo każde dziecko jest inne i każda matka również.
Zatem do brzegu! Bo jak ja zacznę pisać to nie skończę do jutra!
1. Wyśpij się dopóki możesz bo potem to hoho!
FAIL! Nie zawsze dziecko oznacza brak snu! To jest mój numer jeden ponieważ kompletnie się to u mnie nie sprawdziło! Janusz mój ukochany spał jak niemowlę. Budził się na karmienie i od razu zasypiał. Fakt, że nastawiałam sobie budzik co 3h i wpychałam mu pierś do buzi (bo nocne mleczko jest najlepsze ;), to może spał bo był przejedzony? Fakt jest taki, że pozostało mu to do dziś (odpukuje właśnie w niemalowane drewno) i poza kilkoma incydentami sprawa jest rewelacyjna! Czy były pobudki? Były ale nie chodziłam niewyspana matka zombie. Było całkiem spoko.
2. Już chodzi? No teraz to się zacznie! Najgorsze przed Tobą.
Najzabawniejsze w tym jest to, że przed tym całym chodzeniem ciągle pada hasło “to co, on jeszcze nie chodzi???!!!” Kiedy już zacznie stawiać te swoje pierwsze koślawe kroki to słyszymy jaki to teraz armagedon nas czeka! Rany Julek. Nastawienie to kluczowy aspekt naszego samopoczucia. W naszym przypadku samodzielne chodzenie to był pikuś. Najgorzej było gdy Jasiek chodził ale przy meblach. Do dziś pamiętam dźwięk uderzającej główki o płytki w kuchni. Chodzenie to było coś niesamowitego. Kiedy robisz sobie kawę w kuchni, w domu panuje cisza, rozkoszujesz się tym momentem, powoli Twój wzrok omiata otoczenie a Ty z uśmiechem na ustach delektujesz się życiem, nagle…. dostajesz zawału. Obok Twojej nogi stoi Twoje dziecko z wielką koparką 🙂 Takie cudowne niespodzianki szykuje dla nas maluch.
3. Pasje? Jakie pasje. Może kiedyś je miałaś, teraz zapomnij! Macierzyństwo to brak siebie.
Tutaj moje kochane sprawa leży w Waszych rękach. Rzeczywiście łatwo nie jest, ale. Właśnie zawsze jakieś ale pozwala komuś osiągnąć sukces! Nie daj się. Znajdź sposób. Walcz. I tak można pisać i pisać. Wyliczać. Punktować. Wszystko siedzi w Twojej głowie. Jeśli dasz sobie wmówić, że się nie da to ja Ci gwarantuję, że nie dasz rady nic osiągnąć. Dziecko niczego nam nie blokuje, nie zagradza drogi do szczęścia. Trzeba tylko umiejętnie wszystko zorganizować. Przykład? Czytasz właśnie teraz moją pasję. Da się? No kurła da!
4. Pieluchy to jak za złoto płacisz! Pół pensji wydasz.
Z nastawieniem bojowym, zakupili my z mężem zapach pieluch. Po tych wszystkich ostrzeżeniach, myśleliśmy że góra tydzień i trzeba będzie tetrą zawijać jak za starych dobrych czasów. Nawet nam babcia szkolenie robiła. Okazało się, że Jasiulinka wcale jakoś tych pieluch nie zużywa aż tak. Dużo szło ale ludzie, no bez przesady. To na prawdę nie były ilości rujnujące domowy budżet! Dziecko produkuje dużo nieczystości to jest fakt niepodważalny. Powinno mieć zawsze czysto coby dbać o jego komfort to fakt numer dwa. Lecz koszt tych pieluch nie zrujnuje żadnego domowego budżetu!
5. Dupka przytyła? Przyzwyczaj się kochanieńka ( i tu następuje cmoknięcie)
Sprawa na maksa indywidualna. Waga w ciąży, przed ciążą czy po ciąży to jest temat bardziej niezbadany niż trójkąt bermudzki. Jedne mateczki wracają do formy szybko, inne długo a jeszcze inne bardzo długo! I to jest ok! Każda ma swój rytm, czas i swoje reguły! I naciskom, hejtowi czy wypominaniu mówimy stanowcze nie! Matka i tak lekko nie ma i uwierzcie mi ona wie, że jej ta dupa przytyła! No wiemy to! Nie trzeba nam tego mówić, przy ludziach. Bo to nie fajne jest. Jest sporo kobiet, które po ciąży miały lepszą figurę niż przed. Nie ma reguły. Macierzyństwo tak ma 🙂
6. Wyjście z przyjaciółmi? Zapomnij
Serio? To już jest w ogóle stereotyp wyciągnięty z 45 roku chyba. Żyjemy w czasach, kiedy kobieta przestała już być niańką, służącą, praczką, sprzątaczką i świetną kochanką. Teraz te role są dzielone. Matka i ojciec to taki twór, który wspólnie prowadzi dom i wychowuje małego obywatela. Kiedy słyszę, że jakaś mateczka nie ma kiedy się spotkać z przyjaciółmi, jej mąż za to co piątek idzie z przyjaciółmi na browarka bo przecież mu się należy to zalewa mnie krew po same palce moje małe u stóp. Czy tak trudno byłoby te wyjścia podzielić na pół? Słuchaj stary dzisiaj Ty a za tydzień ja?
Przeczytacie o tym szerzej tutaj http://kamciamamcia.pl/2019/05/19/jak-moglas-zostawic-dziecko-a-sama-wyjsc-sie-zabawic/
7. Do zobaczenia za kilka lat bo utoniesz w pieluchach
Niejako ten punkt łączy się z poprzednimi. Jeśli nie będzie nam zależeć na sobie, swoich pasjach. Jeśli naszą pasją stanie się oglądanie seriali w tv. Nasze rozmyślania nie będą wybiegały ponad co dziś na obiad to rzeczywiście, ten mit ma szansę się spełnić. Nie musi tak być! To od Was zależy jak pokierujecie tym tematem. Dziecko pochłania wiele czasu ale to jest piękny czas. Przy dobrej organizacji nie oznacza to dla nas nosa w pieluchach i papkach.