Jako świeżutka, niedoświadczona nadopiekuńcza (jak się okazało później) matka, w ciąży zwariowałam. Pominę w tym poście moje wariacje na temat dziecka w brzuchu i tego czy wszystko z nim w porządku – poświęcę na to inny wpis. Zgłębimy temat zakupów. Nie wiem jak jest u innych ciężarnych, ale ja oszalałam. To co się działo w moim mózgu ciężko opisać. Nie chodzi mi tu o zakupoholizm, kupowanie wszystkiego naraz wszędzie. Ja musiałam wszystko przeanalizować, przeczytać opinie, znaleźć pierdylion stron na temat danej rzeczy, jego funkcji, zastanawiać się przez tydzień czy kolor niebieski czy inny niebieski będzie ładniejszy, czy wzór w słoniki czy w krokodyle, czy dziecko będzie zainteresowane, czy rozwinie to jego umiejętności etc. Mogę tak długo wyliczać. Absolutnym apogeum był wybór wózka – zajęło mi to 5 miesięcy! Rozpisałam sobie całą listę za i przeciw, stworzyłam tabelkę z porównaniem różnych modeli. Rzeźnia. A finalnie ? Kupiłam brykę dla Jaśka, której nawet w tej tabelce nie było. Znacie osoby, które mają problem z podejmowaniem decyzji? Wybór ścierki do kuchni zajmuje im tydzień a sofy do salonu pół roku? To właśnie ja. W normalnym życiu nauczyłam sobie z tym radzić – kupuję coś bez zastanowienia, impulsywnie. Dzięki temu wystrój mojego domu przyprawiłby o zawał projektanta! Ale nauczyłam się nie tracić życia na zastanawianie się i analizowanie wszystkich moich zakupowych wybór. W ciąży ta nabyta przeze mnie umiejętność znikała wprost proporcjonalnie do rosnącego brzucha. Od czytania opinii i porównywania produktów mój spuchnięty przez ciążę mózg pęczniał jeszcze bardziej. W związku z moim jakże kompleksowym przygotowaniem, chciałabym podzielić się z Wami TOP 6 rzeczy, które okazały się rzeczywiście hitem! A zatem
NUMBER 1 – ROGAL DO KARMIENIA
Numer 1 ever jeśli karmi się piersią ofc. Służy mi do dzisiaj a w szpitalu nie rozstawałam się z nim. R E W E L K A. Wiele moich znajomych pukało się w głowę kiedy uparłam się na takiego rogala. Mówili, że to jeden z gadżetów który jako pierwszy rzucę w kąt. Mówili: “fanaberie, ja sobie radziłam bez tego. Zbędny gadżet wymyślony żeby wydawać hajs”. Odciąża moje chore ręce i daje ulżyć kręgosłupowi. Co ważne – Jasio go uwielbia. Kiedy rogal jest w praniu karmienie staje się poszukiwaniem pozycji odpowiedniej dal nas obojga. Polecam. Rogal przydał się również tacie! Jasio leży u Taty na kolankach na mięciutkim rogalu i gadają do siebie <3
NUMER 2 – ROŻEK
Tutaj sytuacja przedstawiała się podobnie z opiniami okolicznych matek a zwłaszcza tych starszych. “Kup kocyk, coś Ty sobie wymyśliła rożki jakieś.” Powiem tak, dla niedoświadczonej matki taki becik to błogosławieństwo. Kiedy przynoszą Ci małego bobasa, którego kochasz najmocniej na świecie ale kompletnie nie wiesz jak go obsługiwać, każda czynność sprawia trudność. Zastanawiasz się czy postępujesz z nowym małym obywatelem prawidłowo. Dla mnie zawinięcie Jaśka w kocyk byłoby niewykonalne. Becik ma rzep, jest wyprofilowany, mięciutki i przede wszystkim ciepły. Jasio oraz jego koleżanka z sali spędzili w becikach cały okres na oddziale szpitalnym i co ważne byli tym faktem zachwyceni. Becik służył nam około tygodnia góra dwa w coraz krótszych okresach zawijania. Bardzo mi pomógł nabrać pewności siebie. Tata też go pokochał – nie bał się brać Jasia na ręce 😉
NUMER 3 – PRZEWIJAK
Co do przewijaka zdania również były podzielone. Moja choroba jednak zdecydowała w sumie za mnie – przewijak być musi koniec kropka. I świetnie, że się posłuchałam tego głosu. Zalety? Mniejsze obciążenie dla kręgosłupa to raz. Dwa miejsce do zmieniania bomb biologicznych jest zawsze gotowe i czyste. Trzy – Jasiek po jakimś czasie kojarzył to miejsce ze zmianą pieluchy i było to dla niego jakąś stabilizacją. Teraz jak go tam kładę to się uśmiecha od ucha do ucha i często robi kupę. Wygoda dla mnie i stabilizacja dla dziecka. Dodatkowo na przewijaku mamy miarkę, dzięki której widzę jak rośnie. Zwróćcie tylko uwagę podczas zakupu na grubość i elastyczność. My kupiliśmy za cienki. Efektem jest zmiana odzienia nawet kilka razy dziennie. Powód? Jasio bardzo lubi oddawać mocz jak tylko poczuje wiatr w miejscu pieluchy a nam nie zawsze udaje się te siuśki wyłapać 🙂 W związku z użyciem miękkiego tworzywa nasz przewijak pod naporem dziecka ugina się a co za tym idzie zbiera się tam płyn 😉
NUMER 4- KSIĄŻKA “ZABAWY Z NIEMOWLAKIEM NA KAŻDY DZIEŃ”
Strzał w dziesiątkę. Dla mnie ważna jest stymulacja i prawidłowy rozwój mojego dziecka. Już w ciąży puszczałam Mozarta, głaskałam brzuch i mówiłam do niego. Wszystko po to aby zapewnić dziecku lepszy start. Po porodzie zrozumiałam, że to była kropla w morzu. Staram się bawić się z Jasiem tak aby rozwijać jego zdolności oraz pobudzać zmysły. Pomaga mi w tym właśnie ta książka. Posiada 365 zabaw i gier. Nie wszystkie przypadły synkowi do gustu – te pomijamy. Natomiast bez kilku nie możemy już żyć. Najcudowniejsza jest obserwacja jego osiągnięć, rozwoju oraz prawdziwej radości.
NUMER 5 – APLIKACJA W TELEFONIE PIELĘGNACJA DZIECKA
To już w ogóle abstrakcja, nawet lekarze jak słyszą to przewracają oczami. Ja będę jednak bronić tego pomysłu. Przy karmieniu piersią ilość posiłków, ich czas oraz ilość zabrudzonych pieluch to mega ważny wskaźnik prawidłowego rozwoju dziecka. Jako świeża mama, która ma na głowie dom, swoje ciało dochodzące do normy, dziecko i męża czasem zastanawiałam się ile Jasiek śpi, kiedy jadł itd. Zaznaczenie tego w apce zajmuje kilka sekund a dzięki niej wiemy wszystko. Możemy wykręcić statystyki porównujące ilość godzin snu w poszczególnych dniach jak również ilość zabrudzonych pieluch. Ogromnie przydaje mi się to w momencie kiedy zauważam, że coś z Jasiem jest nie tak. Łatwo mogę sprawdzić czy ilość karmień czy snu nie zmniejszyła się bądź zwiększyła. Program przypomina również o zmianie pieluchy. W pierwszych dwóch tygodniach zapisywałam na kartce ilości karmień (położne kazały karmić co 3 godziny) w efekcie kartki te walały się wszędzie. Zdecydowanie polecam ten program!
NUMER 6 – WUJEK GOOGLE
Wstyd się przyznać ale tak. Wujek google był niezastąpiony. Z biegiem czasu jego znaczenie spadło. W pierwszych tygodniach był jednak naszym najlepszym przyjacielem. Jak kąpać noworodka, jak obcinać paznokcie, czy taka kupa jest normalna? Bach milion filmów i artykułów. Pomógł nam nie zwariować. Jednak zalecam ostrożność. W googlach można znaleźć wiele informacji niekoniecznie prawdziwych. Zalecam rozwagę w wyciąganiu wniosków i nie zapominajmy to są tylko informacje a to jak je wykorzystamy zależy tylko od nas. Nie zastępujmy prawdziwego lekarza po wielu latach studiów opiniami z internetu bo możemy zrobić dziecku krzywdę. Korzystajmy ze sprawdzonych portali z rzetelnymi informacjami! Alternatywą może być literatura jak np. Pierwszy rok życia dziecka.
A jak było u Was? Co dla Was jest takim must have po porodzie? Bardzo mnie to ciekawi
Całuski <3