Rok 2018 jest już z nami. Czas na podsumowanie przypadł ostatniego dnia starego roku. Dzisiaj jest czas na noworoczne postanowienia. W myśl zasady Nowy Rok nowa ja!!! 🙂
Źródło: www.fabrykamemów.pl
Czemu nie wczoraj? Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem zafaflunionego nosa, wybuchających zatok i kanapowego obibokowania. Jak mawia moja Mama jaki 1 stycznia taki Nowy Rok, także tego, trochę słabo to widzę. Wczoraj dałam sobie jeszcze czas, żeby odespać szaloną noc sylwestrową i dać odpocząć organizmowi po tej lampce piccolo truskawkowego jaką pochłonęłam 😉
Noworoczne postanowienia
Według różnych statystyk około 30 % Polaków coś sobie na Nowy Rok postanawia. Te “zadania” są różne, w zależności od płci czy wieku chcemy czegoś innego. Najczęstszymi są :
1. Schudnę 300 kg do wiosny i będę miał/(a) piękny wystający tyłek niczym Kim Kardashian lub bicepsy niczym Pudzian
2. Rzucę palenie definitywnie
3. Będę się zdrowo odżywiać, ogólnie pojęte fit, #jarmuż #turbośniadanko aby być super zdrowym i modnym
4. Wyjadę na koniec świata!
To są takie statystyczne noworoczne postanowienia statystycznego Polaka. Czy możecie się z nimi utożsamić? Ja mogłam, jeszcze 2 lata temu (w zeszłym roku z fasolką w brzuchu moje marzenia odbiegały od statystyk).
Również według statystyk tylko co 20 osoba dotrzymuje tych swoich noworocznych postanowień.
Schudnę w 2018 roku
Odkąd sięgam pamięcią moje noworoczne must have to było: schudnąć i mieć świetną figurę! Oj ależ ja byłam zmotywowana, oj ależ miałam silną wolę żeby w końcu tego dokonać. Karnet na siłownię chciałam już kupować 1 stycznia, napędzana energią z kosmosu chciałam już działać!!! I jak się to kończyło? Maks 1 miesiąc. Na tyle starczało mi samozaparcia i dyscypliny. Po miesiącu moja figura nie była już problemem pierwszej wagi. Tzn. była ale brak efektów sprawiał, że moja motywacja ulatniała się gdzieś hen daleko. Bo przecież, efekty będą widoczne ale za jakiś czas, dłuższy czas. Tylko, że jeżeli odmawiamy sobie czegoś, jeżeli staramy się, robimy rzeczy niejako trochę na siłę to aby wytrwać w postanowieniu musimy mieć marchewkę. Wizja pięknego ciała działa na wyobraźnię ale przez krótki czas, potem potrzebujemy kolejnej marchewki, większej i bliższej bo inaczej wszystko pójdzie w ….Przez tyle lat popełniałam taki sam błąd. Źle skonstruowane postanowienie. Powinno być : ruszę tyłek na siłownię i zacznę ćwiczyć. Być może byłoby mi łatwiej wytrwać w tym nowym stylu życia. Warto się też tutaj zastanowić na ile nasz pomysł jest nasz a na ile jest on wymuszony przez środowisko. Czy aby na pewno jest to nasze marzenie? Być może w głębi serca wcal
e nam aż tak bardzo na świetnej figurze nie zależy, jednak naciskani przez znajomych, media czy nawet czasem partnera staje się to naszym “marzeniem”. W takiej sytuacji próżno szukać motywacji na dłuższy okres. Żeby nam coś wyszło musimy tego bardzo chcieć, musi to być częścią naszego umysłu i sprawiać nam frajdę w jakimś stopniu, bo bez tego będzie ciężko. Da się ale dużo trudniej osiągnąć cel.
Rzucę palenie w 2018 roku
Oj to było moje postanowienie rok w rok. Heh ależ ja obiecywałam wszystkim, ależ się odgrażałam że im pokażę, ależ ja się stawałam wrogiem nikotyny numer 1! Taka byłam zmotywowana, taka silna, taka mądra! Prawdą jest, że rzucałam palenie bardzo często, bardzo. Średnio 4 lub 5 razy w roku, co już świadczy o mojej niezbyt silnej woli. Nigdy mi się to nie udało, a już szczególnie to rzucanie 1 stycznia 😀 Te epizody bez dymka były najkrótsze. Bo właśnie było to postanowienie wymuszone, nie pochodziło z głębi mojego jestestwa. Nie było tak, że obudziłam się i pragnęłam skończyć z nałogiem. Nie. Kilka dni, tygodni przed Sylwestrem planowałam rzucić co już jest śmieszne samo w sobie, ponieważ paląc papierosa, wciągając ten śmiertelny skądinąd dym planowałam, że za dwa tygodnie rzucę 🙂 Palacze pewnie znają ten schemat. Czasem nie paliłam pół roku, czasem tydzień za każdym razem nałóg wygrywał ze słabą jednostką jaką jestem. Dopiero kilkumilimetrowy Jasio definitywnie pomógł mi w tym temacie. Okazało się, że jednak można! Że jednak mam silną psychikę na tyle aby rzucić. Ważne, że się udało i mam nadzieję, że wytrwam w tym postanowieniu. Dopiero teraz czuję jak te pety cuchną i w ogóle jakie to głupie puszczać z dymem kilka stówek w miesiącu.
Będę się zdrowo odżywiać w 2018 roku
I tu jak w poprzednich postanowieniach im więcej rygoru tym mniejsza szansa na spełnienie marzenia. Co to znaczy? Jeżeli założymy, że od 1 stycznia nie trafi do naszego przewodu pokarmowego ŻADNE złe jedzenie to z góry Wam mówię, że nie tędy droga. Całkowity zakaz i ciśnienie na bycie fit nie przyniesie rezultatu a przynajmniej takiego jakbyśmy chcieli. No u większości z nas. Wiadomo są wybitne jednostki różne od statystycznego Polaka.Ja taką jednostką nie jestem. Chociaż ja i tak mam łatwiej! Nie mogę jeść mleka i glutenu co z klucza wyklucza (hehe) mi śmieciowe żarcie. Sprawia to również, że moje życie jest smutne ale pod znakiem zdrowszej żywności 😉 Wracając do noworocznych postanowień, rozsądniej byłoby postanowić, że ograniczymy śmieciowe żarcie i zaczniemy odżywiać się trochę zdrowiej. Nie dajmy się oszukać propagandzie instagramowej! To, że ktoś wrzuca zdjęcia pięknych, zdrowych, pysznych i drogich posiłków nie oznacza, że ciągle takie potrawy zjada. Potrzebujemy odskoczni, żeby móc wytrwać. Taki cheat day ale może nie dzień tylko moment i żeby on się nie powtarzał co godzinę 🙂 Im bardziej rygorystycznie podejdziemy do tematu tym krócej uda nam się wytrwać w tym postanowieniu. Tak przynajmniej wynika ze statystyk 😉
Wyjadę na koniec świata
Co do tego postanowienia to mam mieszane uczucia. Nigdy takiego nie miałam więc trudno mi się do tego odnieść. Znaczy zawsze chciałam pojechać do Indii, aby wczuć się w klimat tego miejsca, poznać kulturę, zwyczaje. Jednak wiem, że to marzenie jest odległe. Kiedyś je spełnię ale to nie jest jeszcze ten moment mojego życia. Jeżeli chodzi o taką wycieczkę to wiele chyba zależy od naszych możliwości finansowych i naszych preferencji geograficznych. Tutaj chyba nie jest trudno o spełnienie takiego postanowienia, no chyba że ktoś sobie zamarzy wyjazd do Korei Północnej to już może się pojawić problem.
Podsumowując noworoczne postanowienia (ha jednak będzie i posdumowanie ;)) to nie bądźmy dla siebie zbyt surowi. Dajmy sobie możliwość aby te nasze noworoczne postanowienia spełniły się. Nie używajmy słów: nigdy, zawsze, tylko. Zamiast tego podejdźmy do siebie trochę bardziej wyrozumiale i dajmy sobie szanse. Możemy przecież użyć słów z reguły, częściej, rzadziej które nie mają takiego imperatywnego dźwięku i jakoś tak lepiej brzmią. Być może dzięki temu te noworoczne postanowienia zyskają moc, która będzie działać dłużej niż tydzień. Noworoczne postanowienia to fajna sprawa, to moment kiedy określamy czego pragniemy. Pamiętajmy o tym, że to od nas zależy czy te postanowienia będzie można za rok odptaszkować jako wykonane. Zależy to od tego jak sformułujemy to marzenie aby mieć siłę je spełnić. I tego Wam życzę! Abyście wytrwali w swoich marzeniach!
A jakie są moje postanowienia na ten rok?
Więcej systematyczności ogólnie pojętej i stawać się z każdym dniem lepszą wersją samej siebie! Takie mam plany. Trzymajcie kciuki abym dała radę!