Dzisiaj o temacie wywoływania porodu.
Ciąża powinna zakończyć się w 40 tygodniu – wszyscy wiemy. Tylko bodajże 4 % ciąż kończy się w terminie planowanego porodu – no pewnie też wiemy. Czasami termin wyliczony przez lekarza jest błędny. Dlaczego? Nieregularne cykle np. czyli w takiej sytuacji ciężko jednoznacznie określić datę poczęcia. Lekarze stosują bezpieczne widełki w postaci dwóch tygodni przed i dwóch tygodni po wyznaczonej dacie porodu. Poród może zacząć się w tych 4 tygodniach i wtedy mówimy, że to jest ok. Co jednak, jeśli dziecko uparcie pływa w brzuchu i ani myśli wyjść? Oczywiście taka sytuacja wymaga kontroli u ginekologa. Trzeba sprawdzić formę w jakiej jest młody obywatel, łożysko, ilość wód płodowych i inne parametry na których się nie znam bo nie jestem lekarzem. W każdym razie lekarz ocenia czy maleństwo może sobie tam dalej dryfować. Chociaż może z tym pływaniem czy dryfowaniem to przegięcie, bo jak ma pływać zgięty w “chińskie 8” w brzuchu, w którym nie ma już dla niego cm wolnej przestrzeni 😉
Żeby zachęcić maleństwo do wyjścia stosuje się naturalne metody wywoływania porodu.
Coś o tym wiem, więc podzielę się z Wami moją wiedzą, którą nabyłam poprzez praktykę. Całą ciąże bałam się, przedwczesnego porodu (krwiak w macicy) a pojawił się 12 dni po terminie i był rzeczywiście przenoszonym dzieckiem :). W związku z powyższym już na 2 tygodnie przed terminem lekarze zachęcali mnie do wykonywania pewnych różnych czynności.
Aktywność fizyczna
Oczywiście w granicach rozsądku. Większość matek powie Wam sprzątanie! Znana od dziada pradziada a raczej babki prababki metoda. W moim przypadku było sprzątanie, czterogodzinne spacery, wchodzenie i schodzenie ze schodów po kilkanaście razy dziennie (8 piętro). Starałam się dawać z siebie tyle ile organizm mi pozwalał.
Skakanie na piłce
Kojarzycie te wielkie piłki z siłowni? Pożyczyłam od siostry na ten jakże pełen oczekiwania czas i skakałam. Skakałam jak opętana! Każdą wolną chwilę spędzałam na piłce. W ogóle to świetna sprawa z tą piłką! Zakupiłam sobie taką samą i teraz po porodzie to genialna opcja. Po pierwsze ćwiczę sobie na niej, a po drugie Jasiek się uspokaja jak sobie na niej wspólnie chopsamy. Koszt? 26 zł na allegro, także dramatu nie ma. Słabo tylko jeżeli chodzi o gabaryty, no troszkę miejsca zajmuje.
Stymulacja sutków
To chyba najbardziej polecana metoda wywoływania porodu przez ginekologów spotkanych na mojej drodze (trochę ich było z ktg co 2 dni). Każdy ale to każdy bez wyjątku pytał się czy to robię. Podobno wyrzuca to oksytocynę do organizmu, która powinna pomóc. Metoda przyjemna 🙂 Nie muszę chyba opisywać szczegółów 😀
Sex
Tutaj to mogłabym nic nie pisać bo chyba żadnej ciężarnej instrukcje do niczego nie są potrzebne. W męskim nasieniu znajdują się prostaglandyny (uff napisałam) hormony, które robią robotę w szyjce macicy. Ale to nie wszystko, gdy kobieta ma orgazm dostaje dawkę oksytocyny, hormonu który jest odpowiedzialny za skurcze macicy.
I to są metody sprawdzone przeze mnie. Dokładnie, dogłębnie z ogromnym zaangażowaniem.
Już po porodzie dowiedziałam się od koleżanek o innych metodach, a szkoda że po fakcie.
Masaż konkretnych punktów na ciele
Punkt między kciukiem a palcem wskazującym, nad wewnętrznymi kostkami u stóp oraz wgłębienie na szczytach ramion. Metoda nazywa się Shiatsu. Nie sprawdziłam na sobie, nie wiem jak to działa. Warto jednak się tym tematem zainteresować w sytuacji kiedy może się to przydać.
Zioła
O tym słyszałam już w trakcie ciąży. Dokładnie o malinach. W milionach miejsc ogromnymi literami napisane było żeby nie pić w ciąży herbaty malinowej bo może wywołać poród. O matko, jakże mi się to wbiło do głowy! Ileż to razy w ciąży miałam ochotę na taką cieplutką herbatkę… Po czasie dowiedziałam się, że nie chodzi o taką zwykłą herbatę tylko taki napar z liści malin. Zaczynamy to pić już 4 tygodnie przed planowaną datą porodu i to 3 razy dziennie. Czy jest skuteczne? Nie wiem, nie sprawdziłam na sobie.
Inną alternatywą jest olej z wiesiołka. Można używać od 34 tygodnia dwa razy dziennie. Zawiera cenny kwas gamma – linolenowy, który w organizmie jest przetwarzany na prostaglandyny.
I to tyle. To są metody naturalnego wywoływania porodu o których ja słyszałam. Część sprawdziłam na sobie i wiecie co? Nic nie pomogło. NIC. 12 dni po terminie trafiłam na oddział patologi w celu wywołania porodu. Organizm każdej kobiety jest inny i to są słowa klucze. Na każdego podziała coś innego. Być może ja nie odkryłam metody, która podziałaby w moim przypadku a może takiej metody nie ma. Ciężko stwierdzić jednak warto próbować!
A jak było u Was? Czy sprawdziło się jakaś metoda? A może znacie jakieś inne? Z chęcią poznam Wasze opinie:)
Miłego dnia.