- Powinna go rozebrać, zgrzeje się i będzie chorowite;
- O matko czemu to dziecko jest tak lekko ubrane;
- Na pewno jest głodny, czemu ta matka go nie nakarmi;
- A co to za buty, jak można tak nie dbać o dziecko;
- Dlaczego on już je chleb, to za wcześnie;
- Dlaczego on jeszcze nie dostał mięsa, taki duży itp.
Znacie to? Z doświadczenia czy ze swojej głowy? Czemu jest tak, że zawsze ktoś wie co jest dla nas najlepsze i na odwrót, my wiemy co jest lepsze dla innych? Skąd takie mechanizmy w naszym głowach i dlaczego nie da się tego wyłączyć? Przytoczę Wam tutaj dwa przykłady z wczorajszego dnia obrazujące idee: wiem lepiej co dla Ciebie dobre!
Sytuacja pierwsza
Na instagramie obserwuję od kilku miesięcy pewną rodzinę. Rodzina ta składa się z Taty, Mamy i dwójki dzieci. Właśnie te dzieci są bohaterami całego tego profilu. Są to bliźniaki i na dodatek wcześniaki. Urodziły się w 26 tygodniu. Niesamowity jest fakt, że lekarzom udało się uratować tak maleńkie i kruche istnienia. Od początku obserwuję ich kręta drogę i porównuję z moim Jasiem, gdyż narodziny całej trójki zbiegły się w czasie. Instagram jak to instagram, rządzi się swoimi prawami, pokazujemy tam kafelki ze swojego prywatnego życia, wyidealizowane bądź prawdziwe, chociaż ten pierwszy wariant zdecydowanie tu przeważa. Zamieszczając te fotki musimy być gotowi na krytykę, która może się pojawić. I ok. Myślę, że każdy ma tego świadomość, bo przecież zawsze znajdzie się ktoś kto wie co jest dla Ciebie dobre. Z reguły przemienia się to w hejt, choć nie zawsze.
Anonimy
Wczoraj jednak przeżyłam szok! Jakaś “życzliwa” osoba napisała tej oto sympatycznej rodzince, że te dzieci nie powinny żyć a dokładniej: „kiedyś było lepiej bo była selekcja naturalna i takie słabe jednostki jak Twoje nie przeżywały. A teraz ratuje się byle co byle żyło i potem zajmuje to miejsca u lekarzy. A jak ktoś nie może mieć dzieci to tez powinno tak zostać a nie się leczyć bo bóg tak chciał”. Szczena to mi opadła do samej ziemi. Jak można być takim padalcem? Ciężko mi wyobrazić sobie co taki człowiek może mieć w głowie, co tam się w tej czaszce wyprawia, że nie jest problemem sformułować takie myśli i jeszcze je przekazać dalej. Czytając to nasuwa mi się hitlerowska ideologia. I tutaj przykład jest bardzo, bardzo mocny ale niestety częsty. Wiem, że w internecie każdy ma odwagę +1000 bo anonimowo, bo tej osoby pewnie nigdy nie spotkamy na żywo, bo mam zły dzień i dowartościowuję się ale ludzie kochani to już jest przegięcie.
Wiem lepiej co jest dla Ciebie dobre, pomyślała osoba i napisała wiadomość. Tylko ja się pytam w jakim celu? Co jej to dało? To, że ona sobie coś takiego myśli to niestety naturalne. Naturalne w sensie budowy naszego mózgu, każdy coś myśli, każdy co innego, każdy rozumuje innym torem i dzięki temu świat jest tak zróżnicowany, dzięki temu pewnie też są wojny, rozboje i zabójstwa ale tak już mamy. Natomiast po co ona to głosi? Też niby może, bo tak jesteśmy skonstruowani, ale z reguły w naszym życiu robimy coś po coś, przyczyna skutek. Akcja reakcja. Piszemy coś żeby sprowokować dyskusję, żeby poznać inny punkt widzenia, no ale to? Żal jest mi takich ludzi i zastanawiam się czy to już jest fanatyzm? Bo fanatyzm jak pokazuje historia jest ogromnie szkodliwy i potrafi narobić wielu szkód.
Sytuacja druga
I tutaj to ja jestem bohaterem ale niestety negatywnym. Jest kobieta być może mama, jest dziecko w wózku być może ma miesiąc, być może mniej, być może więcej i jestem ja, osoba postronna. Kobieta stoi przy kasie, kupuje jakieś łachy, dziecko przeraźliwie krzyczy. Kobieta wkłada smoczka, dziecko wypluwa i sytuacja powtarza się kilka razy.
I teraz co robię ja? No nic, bo śmiałość nie pozwoliła mi podejść ale co się dzieje w mojej głowie? Ja już wszystko wiem, po 30 sekundach oceniłam zdarzenie, wyciągnęłam wnioski, wyrobiłam sobie opinię i najważniejsze ja już wiedziałam co ta kobieta powinna zrobić! Rozumiecie? Ja nic o niej nie wiedziałam, ani o niej ani o jej dziecku ale nie przeszkodziło mi to w hejtowaniu! Mój hejt ograniczył się tylko do mojej głowy ale jednak! Ja już wiedziałam, że temu dziecku jest za gorąco i należy je poodkrywać i przytulić. Bo ja wiem lepiej! Specjalistka od opieki nad dzieckiem. Co daje mi prawo wywyższania się i dawania rad? Kompletnie nic.
Dlaczego zatem nasze mózgi tak reagują? Dlaczego wydaje nam się, że wiemy jak powinni zachowywać się inni ludzie?
Wydaje mi się, a przynajmniej w moim przypadku, że wynika to z lęku o niewychwycenie zaniedbania, niedopuszczenie do tragedii umyślnej bądź nieumyślnej. Historie zaniedbanych dzieci nagłaśniane w tv tylko potęgują ten strach (np. chłopiec, który trafił do szpitala z niezmienianą pieluchą przez kilka miesięcy). Nie chciałabym sobie potem wyrzucać, że tragedia działa się prawie na moich oczach a ja tego nie zauważyłam. Lęk ten jednak staje się zbyt wybujały i przeradza się w myślenie : tylko ja postępuję prawidłowo, tylko ja wiem jak należy się opiekować się dzieckiem, jeśli ktoś robi coś inaczej znaczy że robi to źle! Nie macie tak? Czy mijając na ulicy dziecko bez czapki, podczas gdy wasze dzieci tą czapkę mają, nie myślicie od razu : matko, czemu to dziecko jest bez czapki, przeziębi się! Moja racja jest ważniejsza.
Nie staramy się zrozumieć drugiej strony, nie staramy się poznać sytuacji, nie dociekamy czemu ktoś zachowuje się w ten a nie inny sposób tylko z góry zakładamy, że ktoś postępuje źle. Źle bo inaczej niż my. A często to właśnie my nie mamy racji, a często obydwie strony tą rację mają ale bardzo trudno im to dostrzec i się z tym pogodzić. Plebiscyt na najlepszą mamę trwał, trwa i trwać będzie. Myślę jednak, że takim ocenom poddawani są wszyscy, nie tylko rodzice. W ciągu 5 sekund wyrabiamy sobie o kimś opinię i dzieje się to zupełnie nieświadomie. Pamiętajcie, że to się tyczy też Was samych. To działa w dwie strony, ktoś wyrabia sobie opinię również o nas. Więc kochani, reagujmy ale tylko na sytuacje, które są zagrożeniem. Nie starajmy się być magistrami wszystkologii! To, że ktoś robi coś inaczej niż my nie znaczy że robi to źle!
Jeśli spodobał Ci się ten wpis to będę bardzo wdzięczna, gdy polajkujesz wpis na moim fanpejdżu, wpadniesz na instagrama lub polubisz mnie na FB.