Jako świeży rodzic uważam, że potencjalnym zagrożeniem dla mojego dziecka jest wszystko, bez wyjątku:
-pieluszka bo może się nią udusić
-przytulanki bo mają milion bakterii, może się nimi udusić
-gryzaki bo pomimo wyparzania na pewno mają coś szkodliwego
-inni ludzie bo to worki pełne wirusów i bakterii
-przychodnia no to chyba oczywiste
-miejsca, które skupiają ludzi jak sklepy itd bo ZARAZKI
Mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Jestem przewrażliwiona wiem, staram się jednak nie wychowywać dziecka w sterylnej bańce (oj jest to ogromnie trudne). Powiem Wam, że pomimo mojego przewrażliwienia, do tematu zimna podchodziłam bardzo naturalnie. Nie sądziłam, że może być to coś groźnego. W końcu my dorośli kiedy mamy tzw. zimno po prostu odczuwamy dyskomfort oraz wyglądamy jak co najmniej po operacji powiększenia ust i tyle. Lekceważąco traktowałam ten temat. Do czasu. Całkiem niechcący przeczytałam gdzieś artykuł o opryszczce u noworodka i dostałam mikro zawał serca (spotęgowany opryszczką u mojej Mamy). Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak dużym zagrożeniem jest to dla mojego dziecka. Przeraziłam się.
Dlaczego opryszczka jest groźna u małego brzdąca?
Niemowlaki nie mają w pełni wykształconego układu odpornościowego, stąd na wszelkie wirusy i bakterie reagują inaczej niż dorośli. Zdrowy niemowlak nie jest w stanie zwalczyć wirusa opryszczki, nie potrafi sam sobie z nim poradzić. Jak to jest u dorosłych z tą opryszczką? Wiele, baaardzo wiele osób jest posiadaczem tego wirusa. Zarażamy się raz i zostaje z nami to świństwo na całe życie. Owrzodzenie pojawia się podczas spadku odporności. Najpierw robi się pęcherzyk z płynem, następnie pęka i robi się strupek. Strupek się goi opryszczka znika. Ja jestem szczęśliwym człowiekiem, którego organizm stwierdził : jeden strupek? pff nuda dajmy od razu 6. I tak to właśnie u mnie wygląda. Rekordem było 8 pęcherzyków naraz. Angelina Jolie to był przy mnie pikuś. Zdarza mi się również wyskakiwanie kolejnego pęcherzyka po prawie całkowitym zniknięciu poprzedniego. I tu też mogę się pochwalić rekordem – 9 owrzodzeń jedno po drugim 🙂 Jeśli masz podobnie przybij piątkę! Ale wracając do tematu. U dorosłego człowieka, z reguły opryszczka ogranicza się do występowania na pograniczu skóry i ust lub nosa, u młodszych dzieci często od razu dochodzi do zapalenia opryszczkowego całej jamy ustnej. I niestety jest to choroba o ciężkim przebiegu. Przede wszystkim utrudnia dziecku jedzenie i picie. Dorosły człowiek również odczuwa dyskomfort i choroba ta przeszkadza mu w spożywaniu posiłków bądź piciu, jednak my duzi ludzie znajdziemy sposób aby jednak płyny uzupełnić lub coś zjeść. Małe dziecko odmawia jedzenia i picia ponieważ czynności te potęgują u niego ból. I tu łatwo o odwodnienie. Dodatkowo u niemowlaka choroba ta może zająć inne narządy, ponieważ jego organizm nie potrafi ograniczyć procesu zapalnego i czynnik chorobotwórczy może narobić wiele szkód. Niestety im młodsze dziecko tym wirus groźniejszy.
ZAPALENIE OPON MÓZGOWYCH to właśnie te trzy słowa wstrząsnęły moim mózgiem. Jest to jedna z konsekwencji zakażenia wirusem opryszczki u noworodka lub niemowlaka. Jak wiemy takie zapalenie zawsze jest groźne, mózg dziecka nie jest w pełni ukształtowany, ciągle się rozwija. I tu przytoczę historię, którą znalazłam w necie. Dziecko po zakażeniu opryszczką nie potrafi samodzielnie funkcjonować – doszło do zapalenia opon mózgowych w pierwszym kwartale życia. Zapytałam o to pediatrę mojego dziecka – powiedziała, że sama nie spotkała się z takim przypadkiem jednak nie wyklucza z punktu widzenia medycznego takich konsekwencji. Są one oczywiście skrajne i rzadkie ale są. I właśnie to są słowa klucz. Jest to niestety możliwe.
CO MOŻEMY ZROBIĆ? JAK SIĘ BRONIĆ?
Sprawa banalna.
Przede wszystkim – nie całujemy dzieci w usta ani w rączki. Nasza flora bakteryjna w ustach to taki kocioł wszelakich bakterii. Całując nasze dziecko przekazujemy mu to wszystko w gratisie, a jak już napisałam organizm dziecka nie jest jeszcze gotowy do walki. Przez taki pocałunek właśnie przenosi się wirus opryszczki. Darujmy sobie take buziaki (wiem, że jest to trudne jednak zdrowie malucha powinno być na pierwszym miejscu), a zastąmy je buziakiem w stópkę czy brzuszek. Maluch i tak wyczuje naszą miłość .
Nie pozwalajmy na obcałowywanie naszego dziecka przez innych ludzi! A już przede wszystkim tych z opryszczką. Ja poszłam o krok dalej (jestem hipochondrykiem ) osoby z opryszczką nie mogą się nawet zbliżyć do Jasia. Przed odwiedzinami padają trzy pytania: Czy jesteś chory? Czy masz gorączkę? Czy masz opryszczkę? 🙂 Mój mąż już przestał to nawet komentować 😉
Nie oblizujmy smoczka, sztućców ani przedmiotów, które nasze dziecko bierze do buzi. Bardzo łatwo przekazać wirus zupełnie nieświadomie.
Higiena! Częste mycie rąk.
A co jeśli dopadnie nas opryszczka?
Jestem właśnie w takiej sytuacji (nie jestem co prawda pewna czy to opryszczka a nie zajad ale dmucham na zimne;) i np. karmienie odbywa się w maseczce. Jasio macha łapami na wszystkie strony, często trafiając w usta. Zakłądam maseczkę w sytuacjach kiedy może mieć bezpośrednią styczność z tym paskudztwem. Efekt jest taki, że moje dziecko widząc mnie w maseczce ma taką radochę jakiej nigdy u niego nie widziałam 😀 Ja czuję komfort i ograniczam ryzyko zakażenia do minimum a on ma frajdę 🙂 Nie zapominam również o higienie!
Oczywiście mój post nie jest w żadnym stopniu medyczny! Proszę nie traktować go jako wyznacznika. Zawsze warto poradzić się lekarza 🙂 Peace.
Jeśli spodobał Ci się ten wpis to będę bardzo wdzięczna, gdy zostawisz komentarz, polajkujesz wpis na moim fanpejdżu, wpadniesz na instagrama lub polubisz mnie na FB.