Czytając mój wpis, proszę nie zapominajcie że jest to tylko moje zdanie, moje spojrzenie na sytuację. Jest możliwość, że nie będziecie się z tym utożsamiać i chwała Panu!
Ja nie wiem dlaczego tak jest, ale jest. Zanim zaszłam w ciążę, sądziłam że postrzelone matki to takie wyjątkowe wyjątki. Że to nie jest zdecydowana większość kobiet, że to nieliczne osobniki, które po prostu wczuły się w temat zbyt mocno. Że to nie tak, że matki zamiast sobie pomagać to dołują. To było zanim zaszłam w ciążę. Przeglądałam sobie wtedy różne memy, różne grupy ośmieszające zachowanie niektórych matek i również śmiałam się pod nosem. Teraz już wiem, że to nie są żarty, że to nie są odosobnione przypadki. Wiecie co najbardziej mnie boli, dotyka, razi??? Rywalizacja. To jest straszne. Ta obecna w każdej dziedzinie rywalizacja potrafi doprowadzić do załamania.
Karmienie
Zaczyna się niewinnie od pytania, którego nienawidzę: Czy karmisz piersią? Niewinne co? Zwykłe pytanie. Otóż nie! Jest to pytanie pułapka. Wszyscy zadający to pytanie oczekują odpowiedzi przeczącej. Jeżeli osoba, która zadaje pytanie, karmi piersią oczekuje odpowiedzi przeczącej aby poczuć swoją wyższość, bo przecież KP (taki skrót branżowy matek) jest jedyną słuszną drogą w Twoim życiu. Natomiast jeżeli karmi mlekiem modyfikowanym to odpowiedź przecząca daje jej satysfakcje, że nie tylko ona tak robi. Jeżeli temat karmienia nie spędza Ci snu z powiek, nie jesteś fanatykiem karmienia piersią to po prostu nikogo o to nie pytasz! Dla mnie jest to sprawa osobista. Jeżeli mam ochotę komuś o tym powiedzieć to mówię. Jednak nienawidzę tego pytania bo pada zawsze. A co jest najśmieszniejsze nawet mężczyźni z takim zapytaniem wyskakują :). I ta presja. Presja bycia idealnym. Presja zadowolenia wszystkich naokoło. Presja, którą wywierają na nas inne matki jest czasem trudna do zniesienia i zaakceptowania. Bo to jest taka kropla, która drąży skałę.
Porównywanie umiejętności
Masakra. Każde dziecko rozwija się we własnym tempie. Dopóki lekarz nie widzi żadnych nieprawidłowości należy dać dziecku czas na odkrywanie świata po swojemu. Łatwo powiedzieć trudniej wykonać. Jak zachować spokój i nie denerwować się zbyt małymi (według nas) postępami naszej pociechy, podczas gdy z każdej strony znajome matki chwalą się jak to ich dzieci osiągają wyżyny możliwości gatunku ludzkiego? Jasiek, niektóre rzeczy ogarnął szybciej, z niektórymi ma problem a jeszcze inne ma kompletnie gdzieś. I nic w tym złego. Powinnam czekać cierpliwie i cieszyć się z tego co już zdziałał. I staram się, naprawdę się staram. Jednak jest ciężko, z jednej strony fora internetowe, z drugiej koleżanki matki zasypujące mnie osiągnięciami swoich dzieci, które odbiegają od tego co umie mój syn. I o tym właśnie mówię. Ja wiem, że każdy rodzic jest dumny ze swojego dziecka, ja wiem, rozumiem bo ja też jestem. Nawet jak puści bąka, czy beknie to jestem z niego dumna. Każdy rodzic chce się chwalić swoim dzieckiem w całym wszechświecie i to jest dla mnie zrozumiałe. Ale sposób w jaki to robimy, ton, dobór słów sprawia, że wywieramy wpływ na innych. Wkrada się tutaj ta niezdrowa rywalizacja.
Pierwszy ząbek
To jest u nas temat na czasie. Babcia Jasia codziennie prowadzi szerokie poszukiwania w jamie ustnej swojego wnuczka tego pierwszego ząbka. Ze skutkiem marnym jak dotąd. Z tego zęba zrobił się temat tak ważny jak wręczenie malucha dla Toma Hanksa. Gorący temat nie schodzący z okładki. Każdy czeka i czeka i czeka. Jakby ten ząb to był co najmniej pierwszy krok człowieka na księżycu. I tak jest nie tylko u nas. Ostatnio spotkałam koleżankę na spacerze. Jej syn jest w wieku Jasia. Drugim zdaniem jakie usłyszałam od niej było: Mamy pierwszy ząbek! A Wy? No gratuluję. Cieszę się ogromnie. My jeszcze nie i w mojej głowie już powstała zadra, coś jest nie tak. Jasio jest gorszy, nie rozwija się tak jak trzeba. A to tylko zwykły ząb, na który mamy jeszcze dużo czasu i którym nie należy się aż tak przejmować!
Figura
Jak Twój brzuch? Ile schudłaś? Ile Ci zostało po ciąży? To następne nieśmiertelne pytania. O ile ktoś po ciąży szybko doszedł do siebie zarówno psychicznie jak i fizycznie to nie jest to jakiś problem. W drugą stronę robi się już nieciekawie. Z tymi kobiecymi powrotami do figury to jest jak z rozwojem dziecka, każda ma swój rytm. Organizm każdej kobiety jest inny. Po ciąży nadal w naszym organizmie buzują hormony. Nadal nie czujemy się tak jak wcześniej. Czasem oznacza to zjedzenie całego ciasta naraz a czasem głodówkę przez 6 h bo tak działa nasze ciało. Jest jeszcze nie do końca przewidywalne. I dopóki nie mamy problemów medycznych to nikomu nic do tego. Przy obecnej nagonce medialnej to ja mam wrażenie, że kobieta po urodzeniu dziecka, jeszcze tego samego dnia powinna wskoczyć w małą czarną, szpile od prady i w pełnym makijaży krokiem gwiazdy Hollywood roztaczać swój wdzięk na szpitalnych korytarzach. Takie ciśnienie na nas wywierają, że dla wielu kobiet jest to powód do zmartwień, dużych zmartwień. A przecież te dni, tygodnie ba nawet miesiące po porodzie i tak nie są łatwe. W tym czasie mamy milion innych zmartwień. Wiecie co pomogło mojej osobie uniknąć użalania się nad sobą i kompleksów w tym jakże specyficznym okresie? Brak lustra! W całym mieszkaniu posiadałam jedno lustro, łazienkowe takie do połowy ciała. Genialna sprawa. Lustro od stóp do głów pojawiło się jakiś tydzień temu. Rewelacyjne posunięcie mojego męża 🙂 Moim skromnym zdaniem to tak czy siak wszystkim nie dogodzisz. Jeśli wrócisz do formy zbyt szybko objadą Cię, że zamiast zająć się dzieckiem to gwiazdorzysz a jeśli zbyt długo ciążowe kg będą razem z Tobą, to dostanie Ci się za lenistwo. Ot co.
Brzuch ciążowy
To przeżyłam na etapie ciąży. O matko jaka ja sama byłam sfiksowana na tym aspekcie. Ludzie! Mój małżonek czasami patrzył na mnie z politowaniem. Czy mój brzuch jest duży? Czy Kasia, Asia, Ola mają większy czy mniejszy? Czy ja też mam taki okrągły? Miliony bezsensownych pytań, nie prowadzących do niczego. Mało tego, przecież żadna z nas nie ma wpływu na wielkość i kształt brzucha! Ale, ale nie byłam odosobnionym przypadkiem. Zbyt późno zrozumiałam, że ta droga donikąd nie prowadzi i odpuściłam temat. Co się powkurzałam to moje. Do tej pory na grupach na fejsie widzę posty ze zdjęciem brzuszka i podpisy: Kochane u nas 17 tc a jakie u Was były brzuszki? 🙂 I te spotkania z koleżankami ciężarówkami – pierwsze spojrzenie zawsze na brzuch 😉
Rodzaj porodu
Tutaj będzie krótko! Doprawdy, są różne sytuacje i koleje losu prowadzą nas w różne miejsca. To w jaki sposób kobieta rodziła w żaden ale to w absolutnie żaden sposób jej nie określa. Z całą mocą mojego umysłu nie rozumiem czemu ten temat budzi tak wiele niezgody wśród matek! Każdy poród jest inny. Nie trafia do mnie przekonanie wśród fanatyczek,że jeśli nie rodziłaś naturalnie to nie urodziłaś! Bzdura kompletna.
Grupy na fejsie
To jest temat rzeka ale ja krótko. To co tam się odpierdziela to głowa mała! Terroryzm i fanatyzm w najczystszej postaci!!! Strach cokolwiek napisać, zapytać. A przecież te grupy po to są. Grupy wsparcia. Być może ja trafiłam na takie zryte społeczności. Każde pytanie, każde zdjęcie prowadziło do objechania osoby zamieszczającej. Analizowane było wszystko i wytykane błędy w najgorszy możliwy sposób. Jak to czytałam to miałam wrażenie, że nikt nie jest na tyle dobry aby opiekować się prawidłowo dzieckiem. Drżałam na samą myśl jak ja sobie dam radę. Jest tyle błędów, które możemy popełnić i te błędy są ogromnej wagi skoro te internetowe matki reagują aż tak ostro! Gówno prawda. To są jakieś fanatyczki, które znajdują satysfakcję w poniżaniu innych. Zgoda, można popełnić błąd ale normalny człowiek, który udziela się na grupie wsparcia pomaga, tłumaczy jest miły i kulturalny. Tutaj jest inaczej.
To tylko kropla w morzu. Podejrzewam, że im dziecko starsze tym więcej powodów do rywalizacji pomiędzy rodzicami. Pomimo, że zdaję sobie sprawę z tego problemu, pomimo że staram się zachowywać inaczej czasem mi również udziela się taka “gorączka”. Starajmy się patrzeć przede wszystkim na dobro dziecka, na jego szczęście a w następnej kolejności możemy połaskotać swoje ego naszym cudownym dzieckiem ale to też bardziej w rodzinnym gronie :).
A jak jest u Was? Doświadczyłyście jakiegoś terroru, rywalizacji? Bardzo mnie to ciekawi 🙂