Cofam wszystko, totalnie wszystko co kiedykolwiek powiedziałam lub pomyślałam o wychowywaniu dzieci przez inne matki. Absolutnie! Bez wahania. I z tego miejsca jednocześnie pragnę przeprosić wszystkie matki i łajać się przed Wami. Mamoza!
Skąd nagle takie olśnienie mnie wzięło i złapało? Przecież Jasiek to dziecko idealne. Mamoza? Przesadzacie. Da się wytrzymać. Nawet nieźle jest. Ciągle z mamą? No to się ciesz, bo przecież za chwilę już się będzie Ciebie wstydził ten mały obywatel. Noś na rękach cały dzień? Noś i chłoń te chwile! Bo zaraz za nimi zatęsknisz.
BLA BLA BLA
Jasiek się rozchorował. I ja wszystko cofam. Co do słowa. Nawet te niewypowiedziane myśli. Syneczek mamusi stał się mamusiowym koszmarem. Zabraniał mi nawet chodzenia do WC! O jedzeniu czy piciu to nie będę tu nawet wspominać. Wahania nastroju, płacz i lament z powodu złego stanu zdrowia zdefiniowały nasze ostatnie dni. Było ciężko. A przecież to były tylko dwa tygodnie? Co więc mają powiedzieć mamy high need baby?
High need baby
Wiecie co to oznacza? Dziecko, które potrzebuje kontaktu z mamą bardziej niż wszystkiego innego. Dziecko nieodkładalne, tak też się czasem mówi. Jest to taka mała istotka, która nie pozwala swojej mateczce na nic. Na siku, na jedzenie, na kawę, na podrapanie się po tyłku. I taka mama musi to jakoś brać na klatę. Lekko nie jest, ba jest cholernie ciężko. Jest płacz, są emocje, jest nienawiść do samej siebie bo ma się już dość, jest ból, jest rozpacz, jest chęć ucieczki, są brzydkie myśli. I wstyd. Wstyd, że jest się złą matką.
Ja to wszystko przeszłam przez dwa tygodnie. DWA tygodnie. Są mamy, które przez to przechodzą przez lat kilka. I właśnie dla nich biję teraz pokłony. Chciałam Wam powiedzieć jak świetną robicie robotę. Chciałam Was prosić abyście nie myślały o sobie źle. Jesteśmy tylko ludźmi, pragniemy odpoczynku, wyspać się, pragniemy ciepłej kawy. Wszystkie nasze potrzeby zepchnięte są na drugi plan w imię komfortu naszego dzieciaczka. Dajemy radę i robimy to świetnie, mimo łez, mimo złości. Ciężko zapanować nad emocjami, gdy dziecko nie śpi 18h, lub gdy dziecko płacze już drugą godzinę, lub gdy z premedytacją rozrzuci wszystkie zabawki, które Ty przed chwilą posprzątałaś.
i co tu zrobić
I tu nie mam rady. Nie mam zaleceń. Nie mam historyjki. Panowanie nad emocjami. Aż tyle i tylko tyle. Mega trudna sztuka. Pamiętajmy jednak, że frustracja nakręca spiralę nienawiści. Złość wypływa od nas i przepływa przez dziecko, kumulując się w nim. I to się moi kochani mści, oj mści się na nas samych. Dzieci nas obserwują, chłoną i uczą się na naszych przykładach. Emocje są dobre, trzeba jednak je kontrolować. Bo złość to nie jest najlepszy przyjaciel przy wychowywaniu dzieci.
I choć ja wiem, oh kurła wiem jak to jest trudno. Wiem jak to jest kiedy uciekasz do łazienki aby pobyć choć 30 sekund sam na sam (co Ci się oczywiście nie udaje), wiem jak to jest na 349348 mamoooooo odpowiedzieć pod nosem niecenzuralne słowo to jednak pamiętajmy, że te potworki to cały nasz świat a i my stanowimy cały ich świat. Więc może powinnyśmy sobie zakupić pampersy dla dorosłych 😉 i wielki termiczny kubek do kawy.