Czy słowa jesteś głupi bolą? Powiecie, że zależy od sytuacji, od kontekstu, od tego kto to do Ciebie powiedział. Jedno jest dla mnie jednak pewne. Moim zdaniem bolą każdego. Nawet jeśli nie dajesz po sobie tego poznać. Jeżeli mówisz, że Ciebie to nie rusza to oszukujesz sam siebie. To podchodzi pod programowanie. Niestety dotyka nas to, wewnętrznie. Kumuluje się w nas i sprawia, że nasza samoocena nie jest tak duża jakbyśmy tego chcieli. Odbija się to na naszej pewności siebie, na decyzjach które podejmujemy, na naszym życiu. Fajnie? Nie bardzo.
Skąd moje zainteresowanie ubliżaniem drugiej osobie?
Byłam ostatnio świadkiem sytuacji bardzo dla mnie niewygodnej. Trudne to było chyba dla wszystkich uczestników, tych biorących czynny udział i tych, którzy byli do tego zmuszeni z powodu przebywania w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Na placu zabaw, babcia krzyczała na dziadka, że jest głupi i to wszystko jego wina. Wykrzyczała mu to około 100 razy, przy dzieciach. Podważała jego zdanie. Umniejszała jego rolę. Traktowała go jak popychadło. I te dzieci na to patrzyły. Słuchały. Obserwowały. I co będzie następne? Będą to naśladować. Na bank. A jak będą powielać to zachowanie to wszyscy będą je za to ganić. Z tym, że te dzieci nie będą kompletnie rozumiały zależności.
Babcia może wyzywać dziadka a ja nie mogę wyzywać kolegi?
Właśnie. Wytłumacz to dorosłemu tak aby zachowało logiczne ramy. Ciężko prawda? A jak wytłumaczyć to dziecku? Czy ubliżanie innemu człowiekowi to nic? To po prostu tak się mówi? Trzymamy się takich starych utartych zachowań. Przecież kiedyś tak było. Bo przecież to tylko tak się mówi. To są nic nieznaczące wymówki.
Szacunek dla drugiego człowieka to jedna z najważniejszych rzeczy jakie przekazujemy naszemu dziecku.
Wiele uczymy nasze dziecko werbalnie. Są to tak umiejętności ułatwiające naszym dzieciom rozwój w społeczeństwie. Ogromna ilość wartości, to są jednak rzeczy, których nie mówimy dzieciom! My im to pokazujemy. Naszym zachowaniem, naszym stosunkiem do drugiego człowieka. Naszym stosunkiem do dziecka.
Jeśli rodzice wszelkie konflikty załatwiają między sobą krzykiem, jeśli nie ma między nimi zgody. Zdarza się też tak, że ich zdanie się od siebie ogromnie różni i to jest ok! Nie ok jest jednak rozwiązywanie tego krzykiem, obrażaniem się i słownymi bolesnymi komentarzami. Nie dość, że wtedy relacje między rodzicami są napięte i trudne to dziecko uczy się. Uczy się, że problemy rozwiązujemy krzykiem. Że rozmowa jest niepotrzebna. Wydaje im się, że wszelkie konflikty trzeba rozwiązywać krzykiem. I to jest jedyny sposób. Zasada silniejszego.
Jednak kiedy dziecko powiela te schematy np. w przedszkolu to dzieje się źle!
Wtedy rodzice się zastanawiają czemu ich dziecko jest takie niedobre! Mało tego, mówią to dziecku! Że jest niegrzeczne, że go nie kochają jak jest niegrzeczny, że jest złym dzieckiem. Czym robią kolejny krok w złą stronę. Podkopują samoocenę i spirala zaczyna się nakręcać.
To jest trudne.
Ja wiem, że z takim dwulatkiem który rzuca czym popadnie, który rzuca się sam na ziemię, który robi dramę z powodu złej bluzy czy w ogóle bluzy jest przesrane. Ja wiem, że nerwy nie są ze stali i każdy z nas ma ograniczoną ilość cierpliwości.I w końcu wiem, że najłatwiej jest huknąć, ryknąć i dać upust emocjom. Ale wiem też, że to najgorsze możliwe rozwiązanie. Jeśli chcemy wychować mądre, rezolutne dziecko, które będzie świadome swoich uczuć i uczuć innych ludzi to musimy zacząć od siebie.