Ciąża a RZS. To fraza wyszukiwana przeze mnie w ciąży jakiś pierdyliard razy. Niezliczoną ilość razy wyszukiwałam informacji na ten temat i czytałam w kółku te same artykuły i komentarze innych kobiet w podobnej sytuacji. Dla pokrzepienia serca i spokoju umysłu. Dostałam już kilka maili od Was z pytaniami o moją chorobę. Zacznę o niej w takim razie trochę tutaj pisać, aby ktoś (tak jak ja kilka miesięcy temu) mógł znaleźć odpowiedzi na swoje pytania.
Nie będę tutaj pisała formułek z innych fachowych stron, ale kilka słów o chorobie napiszę od siebie, z mojej perspektywy. RZS reumatoidalne zapalenie stawów. Nazwa długa, trudna do wymówienia, tak jak i sama choroba długa (bo nieuleczalna) i trudna do zniesienia. RZS skraca życie pacjenta o kilka lat, najczęściej czytałam, że o 10. Powoduje pogorszenie jakości życia, zmusza do przyjmowania leków przez całe życie, dołuje człowieka i zniechęca do życia. Tak w skrócie 🙂 Najgorsza rzecz w tym całym RZSie to ból, ograniczający, paraliżujący wręcz ból, który czasem przyjmuje cyferkę 11 na skali do 10.
Są takie słabsze momenty. Choroba atakuje głównie stawy ale też i inne organy, u mnie podejrzewano autoimmunologiczne zapalenie wątroby (heh masakryczne te nazwy są). Może się to “rzucić” na inne narządy. I gdzie w tym wszystkim dziecko? Ciąża a RZS, czy to razem zadziała? U mnie zadziałało 🙂 Ale też ze mną los obszedł się łaskawie, mój RZS nie jest taki zły 😉
HISTORIA 😉
Od początku. Mam lat 32 – ja, a mój RZS ma lat, niech no policzę, jakieś 14. Nauczyliśmy się ze sobą żyć, wiem że zostanie ze mną na zawsze, więc postanowiłam się na niego nie obrażać, tylko żyć w zgodzie. Ja się staram ale on już nie do końca ;). Najbardziej lubi moje palce u rąk i prawy nadgarstek. Zdarza się, że wyjeżdża na gościnne występy do kolana, biodra czy barku, ale zostaje tam max 48h. Leki biorę od początku diagnozy, czyli uwaga rok od wystąpienia objawów. Tak, rok trwała diagnoza. Przez ten rok słyszałam np. uderzyła się pani w palce to odpuchnie 😉 No ale nic to, w końcu ktoś to zdiagnozował i jestem. Aha, być może RZS nie do końca mnie lubi, ponieważ zabrałam mu jeden jego dom – miałam operację na palce. Operacja nie udała się tak jak powinna i zamiast endoprotez mam druty. Ale nie ma się co załamywać, przynajmniej jedną ręką mogę pokazać fuck you 😉
Nastał czas w moim życiu, w którym zapragnęłam być mamą. I nastał również czas pytań. Czy to w ogóle się da, co z lekami, czy dziecko będzie zdrowe, co ze mną, co z porodem itd. itp. Ciąża a RZS, czy to się nie wyklucza?
CO NA TO LEKARZE?
Lekarze (bo na ich wiedzy i doświadczeniu opierałam swoje decyzje) zgodnym chórem mówili, że RZS nie jest przeciwwskazaniem do zajścia w ciążę. Musiałam tylko zachować okres kwarantanny po zażywaniu Metotrexatu (zalecane są 3 miesiące, ale ja odczekałam 6 tak dla pewności). I tu okazało się, że to zajście w ciążę to wcale nie takie pstryknięcie palcami i hurra. Proces okazał się żmudny, trudny, z momentami zniechęcenia, poddania się, złości i wielu, wielu negatywnych uczuć. Nie będę tutaj tego opisywać bo mi serwera nie starczy 😉 Podczas tej naszej wędrówki szlakami próby stworzenia rodziny, dowiedziałam się że mam hiperprolaktynemie (te nazwy są kosmiczne), która w zasadzie uniemożliwia zajście w ciążę i choroby autoimmunologiczne (czyli np. RZS) też sprawy nie ułatwiają. Także tego. Nastroje szampańskie, werwa jest 😉 Żart. Były oczywiście momenty gorsze ale mój wrodzony optymizm i wola walki nie dawały im za dużo szans na przeżycie. Po mazgaiłam się trochę i ciach. Wracałam do życia, pozytywnego życia.
Prawdą jest, że sfiksowałam na punkcie ciąży. Na serio. Całe moje życie krążyło na orbicie tych dwóch kresek na teście. Stało się to moją obsesją. Jak odpuściłam, to w końcu te kreski zobaczyłam, po 4 latach. Od początku dostałam leki na podtrzymanie, tak na wszelki wypadek. W momencie zajścia w ciążę, przyjmowałam Arechin oraz Medrol. Arechin odstawiłam Medrol został. Czyli sterydy. Od początku ciąży, aż do tej chwili, czyli przy karmieniu piersią sterydy są ze mną. Za zgodą lekarzy oczywiście. Gdyby nie to, nie wiem czy ta ciąża byłaby taka cudowna. Wiele pomogła mi ta strona.
CIĄŻA
Ciąża a RZS, jak to było u mnie. Słuchajcie, RZS w ciąży może przejść w stan remisji. Remisja- choroba się ukrywa, nie daje objawów. U mnie tak było, na szczęście. Chociaż tak nie do końca ta moja choroba się uśpiła. Była, ale bardzo słaba, straciła siły i chęć do życia. Podczas tych 9 miesięcy starałam się całkowicie odstawić sterydy. Nie udało się. Nie wiem czy wiecie, ale żeby przestać brać sterydy trzeba się trochę namęczyć. To jest długi i żmudny proces polegający na stopniowym zmniejszaniu dawki leku. Trwa kilka miesięcy. Kiedy już brałam ćwiartkę tabletki co 2 dni, bóle powracały. Stąd sterydy są ze mną aż do dziś.
Podczas ciąży miałam jeden mocny ból, ale to taki, że aż teraz to czuję. Prawdopodobnie, w kawiarni zaplątało się w mojej kawie mleko krowie, na które mam nietolerancję. Bardzo pilnuję aby nie znalazło się w mojej diecie nic co zawiera mleko, ponieważ potem mam masakryczne bóle stawów. Tutaj coś się takiego wydarzyło, że od 1 w nocy do 9 rano leżałam wyjąc z bólu. Wiadomo, w ciąży lekami nie można się faszerować. Po kilku godzinach przeszło bez leków, za to zamrożone poprzez włoszczyznę paski z zamrażalnika 😉 Polecam zimne okłady, pomagają na bóle. Taki miałam jeden epizod co uznaję za ogromny sukces!
Tego najbardziej chyba obawiałam się podczas ciąży, bóli spowodowanych RZS, na które nie będę mogła nic poradzić. Nie miałam mdłości, nie mdlałam, nie miałam cukrzycy, nie puchły mi kostki, przytyłam książkowe 12 kg, chociaż 4 kg przytyłam w miesiącu ostatnim gdyż żarłam jak prosiak;) Na serio, zwariowałam po prostu z ilością jedzenia jaką pochłaniałam. Chyba zbierałam siły do porodu 😉
PODSUMOWANIE
Jak widzicie, jeżeli chodzi o samą ciążę, problemów z RZS nie było. Reumatoidalne zapalenie stawów odpuściło abym mogła się cieszyć moim stanem błogosławionym. Spotkałam wiele kobiet na korytarzu Instytutu Reumatologii przez te lata i tylko jednej z nich RZS w ciąży się zaostrzył. Dostała wtedy silne leki, mimo to dziecko urodziło się zdrowe i w terminie. Także, nie ma się co załamywać i nakreślać czarne scenariusze już od początku. Moje dziecko również urodziło się zdrowe i spore 🙂 Usłyszałam opinię, ze przy sterydach to i tak urodziłam małe dziecko ale nie zagłębiałam się już w to bardziej. Mój przykład pokazuje że można. Można zajść w ciążę i urodzić zdrowe dziecko samemu będąc chorym. Ciąża a RZS? Udało się zakończyć misję z sukcesem pomimo wielu pytań, wielu niewiadomych i strachu.
Jeśli macie jakieś pytania to śmiało zapraszam do kontaktu.
Czy ktoś z Was również ma RZS? Z chęcią Was poznam 🙂
A tymczasem życzę miłego dnia.
Kama