Apetyt dziecka często trudno przewidzieć. Martwimy się gdy je za dużo. Denerwujemy gdy je za mało. Niepokój towarzyszy nam z reguły cały czas. Próbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie czy odpowiednio karmimy naszą pociechę. Jaś od początku lubił warzywa, kaszę, kiszonki. Wszystko co zdrowe było u niego na propsie. Czasem nie jadł nic a czasem podwójną porcję. Nie zaprzątałam sobie tym głowy dopóki nie wybrzydzał jakoś wybitnie przy porze karmienia 😉
Nastał jednak czas gdy musiałam odpowiedzieć sobie na pytanie: “gdzie popełniłam błąd?” Wszystko co zdrowe, kolorowe i pyszne było blee. Nic mu nie smakowało. Mówił, że jest głodny ale obiadu zjeść nie chciał. Zachodziłam w głowę co jest przyczyną takiego zwrotu akcji! I się dowiedziałam! I wszystko wróciło do normy. Jasiek zjada prawie wszystko co mu przygotuję, wyjątkiem są sytuacje kiedy nie jest głodny, wtedy nie zjada nic.
Chcecie poznać patent?
Po pierwsze primo
Na przestrzeni tygodnia zapisujcie sobie co wasze dziecko je między posiłkami. Powiecie pewnie, że nic! Zajrzyjcie jednak głębiej w swoją pamięć. Czy jeśli jesteście w sklepie zdarza Wam się kupić bułeczkę, tubeczkę albo inną przekąskę? Mi się zdarzało. Za każdym razem w sumie. Zapominając o tym jak malutki żołądek ma Jasio, dawałam mu kajzerkę aby za 30 minut oczekiwać zjedzenia całego talerza obiadu. No heloł. Przecież on już zapchał brzuszek i o żadnym obiadzie mowy nie ma. To samo tyczy się jogurcików, owoców i innych niewinnych dupereli.
W ciągu dnia, między posiłkami pozwalamy naszym dzieciom na dodatkowe przekąski czasem posiłki. W takiej sytuacji dziecko po pierwsze zaspokaja swój głód po drugie mniej chętnie zje mało atrakcyjny warzywny obiad jeśli wie, że może dostać słodką tubkę, ciastko czy inny superancki gadżet. Po prostu uczymy je tego, że obiadu nie warto jeść.
Po drugie słuchajmy dziecka
Jeśli powtarza nam 15 razy, że nie zje pomidora to dajmy spokój. Zaproponujmy ogórka, brokuła czy co tam innego mamy pod ręką. Walka nic nam nie da. Wręcz przeciwnie, osłabi naszą pozycję. Jak dziecko się zaprze to koniec. Nie zje na bank ani pomidora ani nic innego. A w gratisie dostaniemy dzień dramy. I na co to komu?
Czy jeśli Wy np. nie lubicie papryki a ktoś z uporem maniaka Wam ją wpycha do buzi to jesteście szczęśliwi czy ostro wkurwieni? No właśnie. Uszanujmy zdanie tych małych ludzi a może oni z czasem uszanują nasze 😉
Po trzecie daj dziecku wybór ale kontroluj sytuację.
Ja nie pytam Jasia czy zje owsiankę. Ja zadaje pytanie: “Jasiu chcesz owsiankę z borówkami czy z jabłkiem?”. Ta dam! Dziecko jest szczęśliwe ponieważ liczymy się z jego zdaniem. Ma wybór choć okrojony. I właśnie na tym polega cała magia. Ja też jestem jak dziecko. Zdecydowanie wolę mieć wybór okrojony, gdy mam za dużo opcji to wariuję i sama nie wiem czego bym chciała.
Jeśli damy naszemu bąbelkowi wybór chętniej przystanie na naszą propozycję. Uwaga, oczywiście czasem i taki wybór gówno daje bo dziecko nie zamierza współpracować .
Po czwarte jedz to samo co Twój bąbelek.
Z talerza mamy zawsze lepiej smakuje. Znacie to skądś? Talerz mój i Jasia z reguły niczym się nie różni. Gdyby on na talerzu miał gotowanego kalafiora a ja frytki to myślę, że byłby to dzień #dramaking. I ja na jego miejscu również czułabym się oszukana, mniej ważna czy po prostu słabo. Kiedy Jasiek widzi, że ja zjadam ze smakiem swoją porcję jest bardziej skłonny również zaangażować się w konsumpcję. Usłyszałam kiedyś w tym temacie zdanie “no bez jaj. Rodzice mają jakieś prawa. Nam się coś od życia należy.”. I już pomijając aspekt dbania o swoje zdrowie, odpowiednio zbilansowanej diety to uważam, że przykład idzie z góry. Jeśli chcemy aby nasze dzieci jadły zdrowo to musimy im pokazać jak to robić.
Po piąte wspólne posiłki.
Posiłki w miarę możliwości spożywane o porach stałych i wspólnie. Niby drobnostka ale o ile lepiej się je w gronie rodziny przy stole, niż samemu na kolanie. Jedzenie to nie tylko konsumpcja, to czas dla rodziny, na rozmowę na bycie po prostu w swoim towarzystwie. Kiedy wszyscy jedzą i cieszą się chwilą to maluch chce być częścią takiej sytuacji i również przy stole siedzieć chce.
A tu Wam tylko zostawię przepis na rewelacyjny chleb bezglutenowy http://kamciamamcia.pl/sztos-przepis-na-bezglutenowy-chleb-450-zl-za-bochenek/
A Wy jakie macie sposoby na Tadka niejadka?
Jeżeli spodobał Ci się ten wpis to zapraszam Cię do odwiedzenia mojego profilu na facebooku i na instagramie. Będzie mi również bardzo miło jeśli pomożesz mi i udostępnisz ten wpis